Do swojej pracowni literackiej zaprasza nas dzisiaj Edyta Świętek https://edyta-swietek.blogspot.com Urodzona w Krakowie specjalistka ds. zarządzania firmą. Autorka powieści obyczajowych z silnie zarysowanym wątkiem kryminalnym, dobrym humorem i ogromem emocji. Uwielbia cappuccino z cynamonemoraz aktywny wypoczynek.
Pracownia Literacka jest miejscem, w którym spędzam wiele godzin każdego dnia. To tutaj powstają moje powieści. Pokój pełni dwie funkcje: jest moim biurem i jednocześnie biblioteką. Stoi w nim kilka bardzo pojemnych regałów z książkami, wygodna kanapa dla gości, na której czasami odpoczywam, oraz zdecydowanie zbyt małe biurko ze sprzętem komputerowym i drukarką.
Korzystam ze stacjonarnego komputera, ponieważ bardzo szybko zużywam klawiatury (wycierają mi się na nich literki), mam też do dyspozycji dość duży monitor – znacznie większy, niż bywa to w przypadku matryc w laptopach. Sporadycznie korzystam z notebooka, którego zakupiłam bardziej z myślą o wyjazdach niż pracy w domu.
Notorycznie brakuje mi miejsca na biurku, ponieważ pisząc, często korzystam z różnych książek, w których poszukuję ważnych dla mnie informacji. Na ścianie nad biurkiem rozwieszone są upominki, które dostałam od moich wspaniałych czytelników. Część tych przedmiotów stoi również na półkach z książkami.
Na parapecie, prócz kilku kaktusów, mam drewnianą skrzyneczkę – trzymam w niej listy i pocztówki od fanów mojej twórczości. Listy i kartki wykorzystuję przeważnie jako zakładki do książek w mojej podręcznej bibliotece. W każdy stojący na półce egzemplarz wkładam kartkę lub kopertę (oczywiście przed pożyczeniem książki komuś spoza kręgu domowników zabieram „zakładkę”, ponieważ często w listach znajdują się bardzo osobiste wynurzenia nadawców). Ale kiedy sama sięgam po jakiś wolumin, z wielką przyjemnością po raz kolejny odczytuję treść jakiejś korespondencji.
W pokoju stoi jeszcze spora komoda w całości wypełniona egzemplarzami powieści mojego autorstwa, które są przeznaczone na prezenty, spotkania autorskie, licytacje bądź konkursy.
Z okna Pracowni Literackiej mam widok na niewielki trawnik oraz bardzo wysoki, starannie przycięty żywopłot, który całkowicie przesłania ulicę.
Bardzo lubię ten pokój, choć jest dość ciasny i w całości zastawiony meblami. Tutaj mam spokój i ciszę, które są bardzo pożądane wówczas, gdy pracuję. Nie rozprasza mnie ruch uliczny, radio ani telewizor, mogę skupić się na pisaniu. Bardzo często towarzyszą mi moje dwa pieszczochy: Przemysław Kot, czyli olbrzymi kocur „dachowiec” o srebrzystym futerku oraz maleńka suczka Kleo – czarny radosny kundelek ważący dokładnie o połowę mniej niż Przemcio. Najczęściej to zwierzaki decydują o moich przerwach, domagając się pieszczot, zabawy albo jakiegoś przysmaku. Czasami ulubieńcy „pomagają” mi podczas podpisywania książek dla czytelników.
Pozdrawiam serdecznie Bibliotekarzy i Czytelników z Babimostu.