27 kwietnia po raz kolejny mogliśmy się spotkać w miłym gronie, aby wziąć udział w dyskusji dotyczącej przeczytanej książki Izabelli Frączyk pt: "Koncert cudzych życzeń".
Izabella Frączyk w niezwykłej historii o uśmiechach losu, przyjaźni i zaufaniu do ludzi prezentuje książkę o sprawdzonych przyjaciółkach, dobrze płatnej pracy i kochającym facecie – czy może być coś ważniejszego? Magda była zadowolona ze swego życia… do czasu gdy w drzwiach jej mieszkania stanęła teściowa z walizkami. A to dopiero początek nieoczekiwanych zmian w jej życiu. W spadku po babci otrzymuje stadninę koni w Pieńkach, która okazuje się podupadającą i zadłużoną ruiną. Ale może to właśnie ten moment, gdy los daje szansę, by zacząć wszystko od nowa?Świetnie i z ogromnym poczuciem humoru - jak to zwykle u Izy Frączyk - napisana powieść. Polecam gorąco. A tak swoje refleksje z przeczytanej książki pisze jedna z klubowiczek.
"KONCERT CUDZYCH ŻYCZEŃ” IZABELLA FRĄCZYK
Magda z Tomkiem tworzyli szczęśliwe i zgrane małżeństwo dopóki nie zamieszkała z nimi teściowa, matka Tomka. Całe ich życie było uzależnione od niej. Była zaborcza i zazdrosna o syna. Nie chciała się nim z nikim dzielić. Niespodziewanie Magda przyjęła spadek po babci stadninę koni. Zdecydowała zająć się stadniną, na przekór mężowi , który był z tego niezadowolony. Magda niedoceniana przez teściową postawiła na swoim mimo,że bardzo kochała swojego męża. Gdy Tomek wreszcie przekonał się co do planów Magdy i uległ jej , ona postanowiła wyjechać i zacząć nowe życie. Po dużych perypetiach i braku finansów prawie się jej udało. Zaawansowana w swoich planach nie zauważyła, że jej ukochany mąż ją zdradzał z inną kobietą. Postanowiła odejść od niego , a on nie próbował się nawet wytłumaczyć. Dziwiła się jednak jak mogła tak mu ufać. Uświadomiła sobie jaka była głupia i ślepa, nie podejrzewała niczego gdy mąż pracował do późna. Zastanawiała się czego jej brakowało? Co miała ta inna, czego ona nie miała. Magda się podłamała. Ale od czego są przyjaciele?. Pozbierała się szybko i zajęła stadniną, a nawet założyła hodowlę strusiów przy pomocy znajomych. A gdy struś zniósł pierwsze jajo to była szczęśliwa, bo dla niej oznaczało to nowe życie. Na bok smutki i wątpliwości, dam radę- pomyślała pewna siebie Magda.
Stanisława Kasprzyk
Babimost 27.04.2017 r.